Szkoła śmierci

Gość

Był piękny poniedziałkowy poranek, dzieci szykowały się do szkoły. Każde wychodziło z uśmiechem na twarzy by podążać do nauki. Było już koło godziny ósmej rano wtedy, gdy zaczynały się lekcje. Klasa 4c miała akurat pierwszy w-f. Pani jednak nie było, dzieci czekały z niecierpliwością na nauczyciela, który przyjdzie na zastępstwo. Wszystkie dzieci poszły już do klas. Nauczyciel długo nie przychodził, dzieci powoli były zdenerwowane. Postanowili, że ktoś pójdzie do pokoju nauczycielskiego i się spyta, kto ma z nimi zastępstwo. Dwie osoby poszły na górę reszta została, usiedli w korytarzu czekając aż ktoś po nich przyjdzie, a w tym czasie Marek i Wojtek poszli pod pokój nauczycielski spytać się, kto ma z nimi zastępstwo. Wchodząc na górę coś ich zaniepokoiło, a mianowicie dziwna cisza, którą rzadko, ale to bardzo rzadko słyszy się w szkole. Szli, więc już korytarzem, pokój nauczycielski był otwarty... Na drzwiach była krew, Wojtek z Markiem przestraszyli się, bigli powrotem na dół powiadomić resztę żeby uciekali ze szkoły, ale było za późno... Dzieci, które zostały na dole korytarza zostały zabite, na podłodze pływała krew strumieniami na ścianie były dziwne napisy, nie po polsku ani w językach świata. Wojtek z Markiem oniemieli, struchlały im serca... Odwrócili się by uciec, ale ich oczom ukazali się nauczyciele z nożami w rekach bez oczu. Dwóch chłopców zabito, nauczycieli również, ale wiadomo, że jeszcze jeden kręci się na tym świecie, więc uważajcie, bo właśnie to może być on...